Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i unoszące się ku górze ramię uzbrojone w wielki parasol. Widziałem jak lekki elektryczny samochód uniósł profesora Challengera, za którym gonił rozgwar i śmiech, wreszcie znalazłem się w srebrnawym świetle latarń na Regent Street, myśląc to o Gladys, to znów o czekającej mnie ekspesdycji.
Nagle ktoś dotknął mego ramienia. Obejrzawszy się, ujrzałem przed sobą owego wysokiego, szczupłego mężczyznę, który wraz ze mną zgłosił się na ochotnika owej dziwacznej wyprawy.

— Pan Malone, prawda? — rzekł nieznajomy, mamy być towarzyszami, a że mieszkam tuż na przeciw, więc może zechce mi pan poświęcić pół godziny czasu, tem więcej, że mam panu coś niecoś do posiedzenia.