Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wody“ „a pan skąd to wie?“ „to wielkie pytanie“) „Skąd wiem? Ponieważ je widziałem, ponieważ odkryłem ich legowiska“ (oklaski, ryki i zarzut „kłamstwo“). Wiec jestem kłamcą? (hałaśliwe ogólne potwierdzenie) „Słyszałem że ktoś tu nazwał mnie kłamcą. Proszę, aby osoba która to powiedziała, powtórzyła to przedemną. (okrzyki „oto jest panie profesorze“ i jakiś dobrotliwy, niewielki człowieczek w okularach, wyrywający się rozpaczliwie trzymającym go, wynurza się ponad głowy studentów). „Czy to pan ośmielił się nazwać mnie kłamcą? („Nie, nie, nie, to nie ja“ protestuje oskarżony i momentalnie znika jak pajac w pudełku). „Jeżeli ktokolwiek w tej sali powątpiewa o prawdzie moich słów, służę mu na parę chwil rozmowy po skończeniu odczytu („Kłamstwo“) „Kto to powiedział? (ten sam dobroduszny jegomość, szamoczący się gwałtownie, ukazuje się nad głowami publiczności) „Zmusicie mnie panowie, abym tam do was podszedł (chór intonuje piosenkę „pójdź, mój luby, pójdź“, co powoduje niewypowiedziany rozgwar. Przewodniczący zerwawszy się z krzesła wymachuje ramionami, co sprawia wrażenie, jakgdyby dyrygował orkiestrą. Profesor Challenger doprowadzony do ostatecznych granic uniesienia, wykrzykuje coś z rozwianą brodą, rozdętemi nozdrzami i pałającą twarzą) Każdy wielki wynalazca spotykał się z niedowierzaniem, które jest cechą głupoty. Brakuje wam intuicji i fantazji aby wczuć się w to, co się wam tłomaczy: potraficie jedynie