Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bec praw natury, których mądrość przewyższa nasze zrozumienie, a której siły działają na przestrzeni wieków.
Tutaj prelegent przeszedł do wielkiego łańcucha zwierząt, poczynając od mięczaków, potem idąc coraz wyżej do płazów i ryb, aż dotarł do kangura, będącego przedstawicielem rodziny workowatych i prostym przodkiem wszystkich ssaków a tem samem i każdego z szanownych tu obecnych słuchaczy. (Nic podobnego — krzyknął z ostatnich rzędów jakiś sceptyk). Jeżeli młody człowiek, który krzyknął „nic podobnego“, a który prawdopodobnie sądzi iż wykluł się z jajka, zechce pozostać na sali po ukończeniu odczytu, to pan prelegent będzie bardzo rad obejrzeć podobny fenomen (śmiech ogólny). Czyżby cały ten proces ewolucji był wytworem owego krzykliwego młodzieńca? Czy proces ten już się skończył? Czyżby nasz młodzieniec miał być jego ostatniem słowem, zupełnie skończonym i niezmiennym typem? Pan prelegent sądzi, że nie obrazi w niczem hałaśliwego młodego dżentelmena, jeżeli bez względu na jego bezwątpienia, liczne zalety, ośmieli się twierdzić, że wytworzenie go nie było ostatecznym i jedynym celem sił wszechświata. Bieg ewolucji nie zatrzymuje się ani na jedną chwilę, a zadania jej są znacznie szersze.
W ten sposób, ku ogólnej radości, wyśmiawszy swego przeciwnika, prelegent kreślił w dalszym ciągu obraz przeszłości; wysychanie mórz, powsta-