Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pauzie wtórował mu z północy głębokim basem. Było coś niewypowiedzianie wstrząsającego i groźnego w tym nieustannym pogwarze, który zdawał się układać w sylaby słów, wypowiedzianych przez metysa: „Pozabijamy was, jeżeli nam się uda. Pozabijamy was, jeżeli nam się uda“. Nic się nie zmieniło w milczącym lesie. Łagodna cisza i uroczysty spokój przyrody królowały w zielonej gęstwinie, z za której nieustannie dobiegał groźny szept ludzi. „Pozabijamy was jeżeli nam się uda“ — mówili na wschodzie. „Pozabijamy was jeżeli nam się uda“ powtarzali na północy.
Przez cały dzień bębny pomrukiwały i szeptały, a groźna ich mowa odbijała się na twarzach naszych kolorowych towarzyszów. Nawet śmiali, skłonni do przechwałek metysi, wydawali się zatrwożeni. Ale przekonałem się zarazem, że i Challenger i Summerlee odznaczają się ogromną odwagą, odwagą uczonych. Tą, która podtrzymywała Darwina wśród niebezpieczeństw w Argentynie, lub Wallace’go wśród ludożerczych plemion malajskich.
Dzięki mądrym nakazom natury umysł ludzki nie może zastanawiać się jednocześnie nad dwoma przedmiotami; tak, że umysł owładnięty ciekawością wiedzy, nie znajduje już miejsca na pospolite, osobiste względy. Przez cały dzień, przy nieustannym, a tajemniczym akompanjamencie pogróżek, nasi dwaj profesorowie obserwowali każdego przelatującego ptaka i każdy krzew nad wybrzeżem,