Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rano. Łatwiej pogodzicie się z waszą umysłową aberacją, przekonawszy się, iż nawet ja miałem chwile umysłowego zaćmienia. Otóż od kilku lat trzymaliśmy służącą, Sarę, (nazwiskiem jej nie uważałem za wskazane obciążać mej pamięci). Jest to niewiasta bardzo poważnej, odstręczającej nawet powierzchowności, schludna w ubraniu, sztywna w obejściu, i nie zdradzająca nigdy, przez cały czas przebywania w naszym domu, jakichkolwiek swych uczuć lub wrażeń. Dzisiaj rano, siedząc samotnie przy śniadaniu — żona moja bowiem nie wychodzi nigdy ze swego pokoju przed południem — pomyślałem nagle, że byłoby to jednak i ciekawem i pouczającem przekonać się do jakich granic sięga niewzruszona cierpliwość tej kobiety. Obrałem nader prosty, lecz dobry środek. Przewróciłem niewielki wazonik z kwiatami, który stał pośrodku stołu, i zadzwoniwszy, szybko ukryłem się pod stołem. Sara weszła do pokoju i widząc, że jest on pusty, sądziła, że przeszedłem do gabinetu. Tak jak przypuszczałem zbliżyła się do stołu i pochyliła się nad nim, aby podnieść wazon. Ujrzałem przed sobą bawełnianą pończochę i gruby, za gumowe uszy wciągnięty trzewik. Wychyliwszy głowę zatopiłem zęby w jej łydkę. Eksperyment udał się wybornie; przez chwilę stała bez ruchu wpatrując się we mnie, potem, wydawszy dziki pisk, wybiegła z pokoju. Le-