Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szył na swoje miejsce, i odwróciwszy w tył głowę, rozwarłszy dziób i najeżywszy się, natychmiast gotował się do boju. Niczem nie mogłem go ugłaskać: kąsał mię i bił, mięsa nie chciał brać z rąk moich, i przez cały czas kiedy bywało nad nim stoję, uporczywie patrzy — patrzy mi w oczy swoim złym, przeszywającym wzrokiem. Samotnie i gniewnie oczekiwał śmierci, nie dowierzając nikomu i z nikim nie chcąc zgody. Nakoniec aresztanci jak gdyby sobie o nim przypomnieli i choć przez dwa miesiące nikt się o niego nie troszczył i nikt o nim nie wspominał, teraz nagle zbudziło się we wszystkich współczucie ku niemu. Zaczęto mówić, że trzeba wynieść orła. — „Niechaj przynajmniej zdechnie nie w ostrogu“ — mówili jedni.
— Wiadomo, ptak wolny, surowy, nie przyuczysz go do ostroga — potakiwali drudzy.
— Widać, że on nie taki, jak my — ktoś dodał.
— Powiedział, co wiedział: to ptak, a my przecież ludzie.
— Orzeł, bracia, jest królem lasów.... — zaczął mówić Skuratow, ale tym razem nie chciano go słuchać. Raz po obiedzie, gdy przegrzmiał bęben wzywający na robotę, wzięto orła, ścisnąwszy mu dziób ręką, ponieważ nie dawał się wziąć inaczej i wyniesiono z ostroga. Aresztanci doszli do wału.Dwunastu ludzi było w tej partyi i wszyscy byli bardzo ciekawi, dokąd pójdzie orzeł.