Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nodze i pomachując zdrowem skrzydłem, w najdalszy koniec ostroga i tam się w kąt zaparł, szczelnie do palów się cisnąc. Tak przeżył trzy miesiące i ani razu przez ten czas nie wyszedł ze swego kąta. Z początku przychodzono patrzeć na niego i psem go szczuto Szaryk rzucał się ku niemu groźnie, ale widocznie bał się bliżej przystąpić, co bardzo bawiło aresztantów. — „Zwierz! — mówili — nie daje się!“ Potem i Szaryk zaczął mu mocno dokuczać; strach minął i kiedy go podszczuwano, potrafił chwytać orła za chore skrzydło. Orzeł bronił się ze wszystkich sił pazurami i dziobem i zaparłszy się w swym kącie, jak król raniony, dumnie i dziko spoglądał na ciekawych, którzy przychodzili, aby mu się przypatrzeć. Nakoniec znudził się wszystkim, porzucono go i zapomniano o nim, a jednak codzień można było widzieć przy nim kawałki świeżego mięsa i czerepek z wodą. Ktoś przecież myślał o nim. Orzeł z początku nawet jeść nie chciał i nie jadł przez dni kilka; nakoniec zaczął przyjmować pokarm, ale nigdy z ręki albo przy ludziach. Zdarzało mi się nieraz zdaleka mu się przypatrywać. Nie widząc nikogo i myśląc, że jest sam, decydował się niekiedy wyjść z kąta i wlókł się kulejąc wzdłuż palów na jakich dwanaście kroków od swego miejsca, potem wracał, potem znowu wychodził, rzekłbyś, używał przechadzki dla ruchu. Spostrzegłszy mnie, natychmiast ze wszystkich sił, kulejąc spie-