Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ja również lubiłem podawać chleb gniadkowi. Przyjemnie mi było patrzeć na jego piękną głowę i czuć na dłoni jego ciepłe, miękkie wargi, żwawo zabierające w koło żywność z dłoni.
Wogóle nasi aresztanci mogliby lubić zwierzęta i gdyby im tylko pozwolono, hodowaliby w ostrogu mnóstwo domowego bydła i ptactwa. I cóźby, jak się zdaje, mogło lepiej zmiękczyć i uszlachetnić ich surowy i zwierzęcy charakter, od tego zajęcia? Ale nie wolno było; ani porządki nasze, ani miejsce nie pozwalało na to.
W ostrogu jednak przypadkiem podczas mojego tam pobytu przebywało kilkoro zwierząt Oprócz gniadka mieliśmy psy, gęsi, kozła Waskę, a przez jakiś czas żył tu orzeł.
W charakterze psa więziennego, jak to już dawniej wspominałem, był u nas Szaryk, rozumny i dobry pies, z którym zostawałem ciągle w stosunkach przyjacielskich. Ale ponieważ u naszego ludu pies w ogóle uważa się za stworzenie nieczyste, na które nie warto zwracać uwagi, więc i na Szaryka prawie nikt nie zwracał uwagi. Żył sobie pies, spał na dworze, jadł resztki kuchenne, i w nikim nie budził szczególnego zajęcia; wszystkich jednakże znał i wszystkich w ostrogu miał za swoich panów. Kiedy aresztanci wracali z roboty, na sam krzyk przed kordegardą: „gefrejtera!“, biegł do bramy, uprzejmie witał każdą partyę, kręcił ogonem i życzliwie