Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spoglądał w oczy każdemu wchodzącemu, oczekując jakiejkolwiek łaskawości. Ale w przeciągu wielu lat od nikogo się jej nie doczekał, chyba tylko odemnie. Dlatego też lubił mię najwięcej. Nie pamiętam, w jaki sposób zjawił się potem w ostrogu i drugi pies. Białka. Trzeciego, Kultiapkę[1], gdy był jeszcze szczenięciem sam do ostrogu przyniosłem, wracając kiedyś z roboty.

Białka było to dziwne stworzenie. Ktoś ją wozem przejechał i miała grzbiet wklęśnięty, tak, że kiedy biegła, to zdaleka zdawało się, że biegną jakieś dwa białe zrośnięte z sobą zwierzątka. Była ona przytem cała jakby parszywa, z gnojącemi się oczyma, z ogonem oblazłym, bez szerści i zawsze podgiętym. Od losu upośledzona, postanowiła widocznie być pokorną. Nigdy na nikogo nie szczekała i nie warczała, rzekłbyś nie śmiała. Przebywała zwykle za kazarmami, poszukując tam sobie żywności; ujrzawszy zaś którego z naszych, natychmiast, jeszcze na kilka kroków przed nim, przewracała się na znak pokory na grzbiet, jak gdyby chciała powiedzieć: „rób sobie ze mną, co ci się podoba, a ja, jak widzisz, nie myślę się nawet sprzeciwiać“. I każdy aresztant, przed którym się tak przewróciła, trącał ją butem, uważając to niejako

  1. Kultiapa w ludowem narzeczu oznacza człowieka bez rąk, bez palców, kalekę. (Przypisek tłómacza).