Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy to ty ze swego worka, czy co, będziesz brał pieniądze? — mówili jedni — po co się targować?
— Czy to kazny (skarbu) mamy żałować?
— A jednak, bracia, zawsze to pieniądze artielne.
Artielne! Nie, widać że naszego brata, duraków, nie sieją, sami się rodzimy....
Nareszcie za dwadzieścia ośm rubli stargowano konia, doniesiono majorowi i kupno zostało dokonane. Naturalnie, że natychmiast wyniesiono chleb i sól i z honorami wprowadzono nowego gniadosza do ostrogu. Zdaje się, że nie było aresztanta, któryby go przy tej okazyi nie potrzepał po karku lub nie pogładził po pysku. Tegoż dnia zaprzężono Gniadka do wożenia wody, i wszyscy ciekawie patrzali, jak nowy Gniadek wiezie beczkę wody. Nasz woziwoda Roman spoglądał na nowego konika z nadzwyczajnem zadowoleniem. Był to chłop lat pięćdziesięciu, milczący i poważny. Wszyscy zresztą rossyjscy furmani bywają bardzo poważni i milczący; zdawałoby się, że ciągłe obcowanie z koniem nadaje stateczność a nawet powagę człowiekowi. Roman był cichy, względem wszystkich uprzejmy, niegadatliwy, zażywał tabakę z rogu i od niepamiętnych czasów miał do czynienia z więziennymi gniadoszami. Nowokupiony był już trzecim tej maści. U nas wszyscy byli przekonani, że ostróg powinien mieć gniadego