Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

swobodnie i niezależnie. Generał często zwracał się do niego, z wielką grzecznością. Niezmiernie to zaintrygowało aresztantów: cywilny, a takie uszanowanie dla niego i to jeszcze od takiego generała! Nasz major, ściśnięty w mundurze, z pomarańczowym kołnierzem, z nalanemi krwią oczami, z czerwoną pryszczowatą twarzą, nie wywarł, zdaje się, zbyt przyjemnego wrażenia na generale. Stał opodal, wyciągnięty jak struna i całą istotą swoją wyczekiwał chwilki, w której by się mógł na coś przydać, w którejby mógł popędzić, aby spełnić rozkazy Prewoschoditielstwa. Ale na nic się nie przydał. Generał milcząc obszedł kazarmy, zajrzał, zdaje się, do kuchni, popróbował kapuśniaku. Wskazano mu na mnie; taki to a taki, szlachcic.
— A! — odpowiedział generał. — A jakże się on teraz prowadzi?
— Dotychczas dobrze. Wasze Prewoschoditielstwo — odpowiedziano.
Generał kiwnął głową i po dwóch minutach wyszedł z ostroga. Aresztanci naturalnie byli olśnieni, ale pewien zawód uczuwali. O żadnej skardze na majora nie mogło być mowy i major już z góry był tego zupełnie pewny.