Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szy się, że dla pana prawie nie nie zostało. Na talerzu w istocie leży tylko noga z kury. Pan, ponury i zamyślony, nie spostrzegając ubytku kury, siada za stołem a Kiedrył z serwetą na ręku staje za jego krzesłem. Każde słowo, każdv ruch, każdy grymas Kiedryła, kiedy zwracając się do publiczności kiwa głową nad głupotą swego pana, spotykane są niepowstrzymanym śmiechem publiczności.
Ale oto zaledwie pan zabrał się do jedzenia, zjawiają się czarci. Tu już nie nie można zrozumieć, a i dyabli zjawiają się jakoś zbyt nie po ludzku: w bocznej kulisie otwierają się drzwi i wychodzi z nich coś w białem okryciu, mając latarkę ze świecą zamiast głowy; drugie widziadło także z latarką na głowie i z kosą w ręku. Co znaczą te latarki, co znaczy kosa, dla czego dyabli w białem okryciu? Nikt tego objaśnić by niemógł, ale nikt się nad tem nie zastanawia. Tak już widocznie być powinno. Pan dość odważnie zwraca się do czartów i woła, że gotów jest, aby go brali. Ale Kiedrył tchórzy jak zając; lezie pod stół, nie zapominając zresztą pomimo całego przestrachu, ściągnąć butelki ze stołu. Czarci na chwilę znikają, Kiedrył wyłazi z pod stołu, ale zaledwie pan jego znowu zabiera się do kury, znowu trzech dyabłów wpada do izby, chwytają pana z tyłu i niosą go do piekła. „Kiedrył ratuj mię!“ woła pan. Ale Kiedrył ani myśli o tem. Tym