chodzi. Pan, ponury i w myślach pogrążony, mruczy coś pod nosem, że on dawno o tem wiedział, każe Kiedryłowi rozpakować rzeczy i przygotować wieczerzę. Kiedrył jest tchórzem i żarłokiem. Usłyszawszy o dyabłach, blednie i drży jak liść. Uciekłby, ale boi się pana. Zresztą i jemu się chce jeść. Jest łakomy, głupi, przebiegły po swojemu, tchórz, oszukuje pana na każdym kroku i jednocześnie boi się jego: ciekawy typ sługi, w którym zdaleka i niejasno widnieją rysy Leporella. Był też znakomicie oddany. Pociejkin miał niezaprzeczony talent i mojem zdaniem był to aktor jeszcze lepszy od Bakłuszyna. Rozumie się, że nie wypowiedziałem tego zdania przed Bakłuszynem, spotkawszy się z nim nazajutrz, bobym go był bardzo zasmucił. Aresztant, który występował w roli pana, grał także nieźle. Prawił straszne niedorzeczności; bez żadnego sensu; ale dykcya była prawidłowa, raźna, ruchy odpowiednie. Dopóki Kiedrył pora się z tłumokami, pan jego zamyślony przechadza się do scenie i oznajmia publiczności, że dzisiejszy wieczór zakończy jego doczesną wędrówkę. Kiedrył ciekawie przysłuchuje się temu, stroi pocieszne miny, przemawia na stronie i każdem słowem śmieszy widzów. Nie żal mu pana, ale posłyszał o dyabłach, chciałby się dowiedzieć, co znaczy ta wzmianka, więc wdaje się w rozmowę z panem i rozpytuje się go. Pan mu w końcu objawia, że niegdyś w jakiejś po-
Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/230
Wygląd