Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

starych aresztanckich onuczek i koszul, byle jak zszytych w jedną wielką płachtę, a wreszcie część jej, na którą zabrakło płótna składała się już tylko z papieru, który wyproszono po arkuszu w różnych kancelaryach i urzędach. Nasi zaś malarze, między którymi odznaczał się aresztancki Briułow, A-w, postarali się o zamalowanie tej kurtyny. Taki przepych rozradował nawet najbardziej ponurych i z wszystkiego niezadowolonych aresztantów i wszyscy oni, gdy doszło do przedstawienia, okazali się takiemiż dziećmi, jak i ci, co byli najgorętsi i najniecierpliwsi. Wszyscy byli mocno zadowoleni, nawet chełpliwie zadowoleni.
Oświetlenie składało się z kilku łojowych świeczek, pokrajanych na kawałki. Przed kurtyną stały dwie ławki z kuchni, a przed ławkami trzy — cztery krzesła, jakie się znalazły w izbie podoficerskiej. Krzesła te przeznaczone były dla najwyższych osób z oficerskiego stanu, ławki zaś dla podoficerów i pisarzy inżynieryjnych, konduktorów i innych ludzi, należących do władzy, ale nie mających stopnia oficerskiego, a to na wypadek gdyby chcieli zajrzeć do ostrogu. Tak się też i stało: postronnych świadków mieliśmy ciągle, przez całe święta, raz mniej, drugi raz więcej; na ostatniem przedstawieniu ani jedno miejsce na ławkach nie zostało niezajętem. Dopiero z tyłu za ławkami mieścili się aresztanci, stojąc, przez uszanowanie dla