Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wszystko to razem wzięte, nazywało się majdan. Właściciel majdanu otrzymywał zapłatę od grających po piętnaście kopiejek za noc. Grano zwyczajnie w try lista, górkę i in. Wszystkie gry były hazardowe, każdy gracz wysypywał przed sobą kupę miedziaków, wszystko, co miał w kieszeni i wstawał z przycupnięcia dopiero wtedy, gdy się zgrał do szczętu lub gdy ograł towarzyszy. Gra ciągnęła się długo w nocy, a czasem trwała aż do świtu, aż do tej chwili, kiedy otwierano kazarmę.
W naszej izbie, podobnie jak we wszystkich innych kazarmach ostrogu, bywali zawsze nędzarze, żebracy, którzy się zgrali lub przepili wszystko, albo też po prostu nędzarze z natury. Mówię „z natury“ i kładę przycisk na to wyrażenie. W istocie, w narodzie naszym, w jakiemkolwiek otoczeniu i wśród jakichkolwiek warunków są, będą zawsze pewne dziwne jednostki, spokojne i nieraz bardzo nieleniwe, którym los z góry przeznaczył być na wieki wieczne nędzarzami. Zawsze bezdomni, zawsze obdarci, wyglądają jak przybici i czemś udręczeni i wiecznie zostają u kogoś na posługach, na posyłkach, najczęściej u hulaków lub tych co się nagle zbogacili i wynieśli. Wszelki pomysł, wszelka inicyatywa, — jest dla nich przykrością i ciężarem. Zdaje się, że przyszli na świat na to, żeby nic nie robić samodzielnie, ale tylko służyć innym, żyć według cudzej woli, tańczyć,