Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sztuczny animusz nie zdoła zbić z tropu towarzyszy. Wszyscy rozumieją jego położenie i milczą litościwie. Znałem pewnego młodego aresztanta-żołnierza, który jako zabójca skazany był na pewną liczbę pałek. Ten do tego stopnia przeląkł się kary, że w wigilie dnia egzekucyi, postanowił napić się wódki nalanej na tabakę. Trzeba dodać, że wódka zjawia się prawie zawsze u podsądnego aresztanta przed egzekucyą. Przenosi się ją na długi czas przed terminem kary, kupuje się bardzo drogo i podsądny gotów jest odmawiać sobie przez pół roku najpotrzebniejszych rzeczy, byle tylko mieć za co kupić ćwierć sztofa wódki, którą wypije na kwadrans przed egzekucyą. Wśród aresztantów wogóle panuje przekonanie, że pijany nie tak boleśnie uczuwa uderzenie knuta lub palki. Ale wracam do opowiadania. Biedak, wypiwszy trochę tej wódki, rzeczywiście zaraz zachorował; dostał wymiotów krwią i prawie nieprzytomnego odwieziono go do szpitala. Te wymioty tak nadwerężyły mu piersi, że w kilka dni potem wystąpiły w nim objawy prawdziwych suchot, z których też umarł w pół roku potem. Doktorowie, którzy go leczyli nie wiedzieli, skąd się te suchoty wywiązały.
Ale opowiadając o często trafiającej się małoduszności zbrodniarzy przed egzekucyą, powinienem dodać, że z drugiej strony niektórzy z nich zdumiewają spostrzegacza nadzwyczajną odwagą. Pamiętam kilka przykła-