Strona:PL Diderot - To nie bajka.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

twarz twoja pełna troski i zadumy, aż nadto odsłaniają twą myśl: wzdychasz w głębi serca nad zachodem pięknych dni swego kraju. Pociesz się: dochodzisz swoich ostatnich chwil i nie ujrzysz już klęski którą przeczuwasz!
Przechadzacie się, ty i twoi ludzie, mości de Bougainville, po całej wyspie; wszędzie was podejmują, korzystacie ze wszystkiego i nikt wam nie stawia tamy; żadne drzwi nie są wam zamknięte, ponieważ użytek drzwi jest nieznany; zapraszają was, siadacie; roztaczają pod wami całe bogactwo kraju. Chcecie młodych dziewcząt? nie porywajcie ich; oto matki prowadzą je ku wam całkowicie obnażone; oto chaty pełne mężczyzn i kobiet; oto jesteś posiadaczem młodej ofiary obowiązków gościnności. Zaściela się ziemię liśćmi i kwiatami, grajkowie nastroili instrumenty, nic nie zamąci słodyczy waszych uścisków; dziewczę odpowie im z całą swobodą; rozlega się hymn, hymn który zagrzewa cię abyś był mężczyzną, zachęca twoją kochankę aby była kobietą, kobietą uległą, rozkoszną i tkliwą; i oto, wyszedłszy z objęć tej kobiety, zabiłeś jej przyjaciela, jej brata, może ojca! Wreszcie, oddalacie się z Taiti, macie przyjąć pożegnania tych dobrych i prostodusznych mieszkańców; obyście mogli i wy i wasi współobywatele i inni mieszkańcy Europy znaleźć śmierć w odmętach morskich zanim powrócicie tu znowu! Od świtu spostrzegają iż narządzacie żagle; rzucają się na was, ściskają was, płaczą. Płaczcie, nieszczęśliwi Taici, płaczcie; ale płaczcie nad przybyciem, a nie