Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/708

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

biednej ciotki. Kocha ona Lucjana i mnie, nie cierpi mej matki. Gdyby była na osobności sama z nią, poszarpałaby jej twarz. Wczoraj o mało co jej oczu nie wydziobała i o mało co nie zabiła. Gdyby nie ja, z pewnością nastąpiłoby nieszczęście.
— A! odwołuje się pani do sprawiedliwości ludzkiej! — wykrzyknął Włosko — ha! to ja się odwołuję do sprawiedliwości Bożej!
I, podszedłszy do klatki, otworzył ją.
Dało się słyszeć przeraźliwe gwizdanie ptaka, po czym papuga wyfrunęła, wrzeszcząc to, co tak często powtarzała od czasu śmierci pani Gobert.
— Złodziejka! Złodziejka!
Po czym zaczęła krążyć nad głową Garbuski.
Ta, przypomniawszy sobie, że jej ptak niedawno o mało co nie oślepił, chciała uciekać.
Włosko odepchnął ją z taką siłą, że upadła obok łóżka, po tym wyprowadził prędko Piotra Bertinot z pokoju i z mieszkania, zamknął drzwi na klucz, pozostawiając go w zamku.
Papuga spadła na głowę Julii Tordier, rozkrwawiając jej głowę szponami i oszałamiając uderzeniami dzioba.
Garbuska wstała z jękiem.
Ptak na chwilę uciekł, po czym znów zaczął latać nad Garbuską, daremnie usiłującą wydostać się z pokoju, i skrzeczał:
— Złodziejka! Złodziejka!
W ucieczce nieprzytomnej po pokoju zawadziła nogą o mebel, a padając, uderzyła się gwałtownie w czoło o kominek.
Z rany głębokiej trysnęła krew.
Wtedy papuga znowu spadła na nią i dziobem i pazurami zaczęła szarpać jej twarz.
Garbuska chciała się bronić.