Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/560

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stały otworem, lecz Heleny nie można w nich było dopatrzyć.
Daremnie stała na czatach, aby choć słówkiem lub znakiem móc się porozumieć z tą, którą, jak siostrę, kochała.
Nagle musiała się cofnąć.
Ujrzała Julię, która, powróciwszy do domu, podeszła do okna, odczepiła klatkę z papugą i zaniosła ją wewnątrz mieszkania.
Jakkolwiek zwinnie się ukryła, dostrzegła ją Julia, groźnie ściągnęła brwi i dreszcz nerwowy wstrząsnął bezkształtnym jej ciałem.
— I znowu ona tu, naprzeciw mojego domu!... Podpatruje, co się u mnie dzieje! — z przerażeniem mówiła sobie Julia. — Umieściła się tu, ażeby mnie szpiegować na każdym kroku!
Pani Tordier odstąpiła od okna i, ukrywszy się w ciemnym kącie, usiłowała przekonać się, co robi Joanna.
Ta została na poprzednim stanowisku, nie przypuszczając, że była poznana, lecz doszła do przekonania, iż dziś należało wyrzec się nadziei porozumienia się z Heleną.
Zatem po upływie kilku minut, zamknęła okno.
Około godziny czwartej po południu, Joanna opuściła hotel, i szybkim krokiem podążyła w stronę ulicy de la Verrerie.
Józef Włosko znajdował się w swoim gabinecie na pierwszym piętrze, łączącym się pasażem z prywatnym jego mieszkaniem, składającym się z trzech pokoi.
Drugie piętro było niezamieszkane.
Włosko kazał je przed paru dniami umeblować, licząc, że gdy Piotr Bertinot powróci, zajmie je wraz z Joanną.
Jedne drzwi gabinetu Włoski wychodziły na schody służbowe, prowadzące na podwórze; można więc było dostać się do dyrektora, nie przechodząc przez biura.
Nad drugim piętrem była mansarda. Niektóre z okien