Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/550

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXVIII.

— Sprawa ta — mówił — wymaga twoich poszukiwań jeszcze w innym kierunku.
Agent spojrzał badawczo na sądownika, który rzecz swoją kończył:
— Czy informowałeś się co do miejsca, gdzie Julia Tordier brała lekarstwa dla męża przepisane przez doktora Reynier?
— Tak, bez rezultatu.
— Nie trzeba ustawać w poszukiwaniach. Bardzo mi na tym zależy, żeby dowiedzieć się o nazwisku aptekarza.
— Czyżby pan sędzia przypuszczał otrucie?
— Nie, nie przypuszczam w tej chwili, tylko to, że ta garbata jest zdolna do wszystkiego. Odnalezienie aptekarza doprowadzi nas do zabójcy doktora, mam takie przeczucie!
— O! przeczucie, panie... — odparł Challet z uśmiechem niedowierzania.
— Nie wierzysz w nie?
— W kwestii sprawiedliwości i policji, wykluczam je najzupełniej. Często, powodując się nimi, można popełnić błąd niczym niepowetowany!
— W zasadzie ogólnej, tak, czasem jednakże nie można głuchnąć na głos ich tajemny.
Zaledwie sędzia skończył te słowa, woźny oddał mu bilet wizytowy:
Pani Julia Tordier, wdowa — przeczytał głośno sędzia. W sam czas przychodzi. Odejdź, Challecie, a ponieważ nie trzeba, aby cię tu spotkała, przejdź drugimi drzwiami.
Sądownik przyoblekł twarz swoją w wyraz najuprzejmiejszy, maskujący wybornie jego myśli.