Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/532

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

najczęściej wywiązują się ze swego zadania z godną pożałowania lekkomyślnością... Pogłoski sąsiedzkie mają nieraz więcej wagi.
— Postaram się zebrać ustne wiadomości.
— Jedno jeszcze daje mi do myślenia, mianowicie łącznik, istniejący pomiędzy Julią Tordier a tą Joanną Bertinot, której przywiązanie do Gobertów jest aż nazbyt widoczne... Lecz o tym pomówimy później... Odejdź już, Challecie, daję ci swobodę działania i liczę na ciebie.
Agent, któremu schlebiało zaufanie sędziego, oddalił się z silnym przedsięwzięciem nie zrozbienia mu zawodu.
Wkrótce ujrzymy go czynnym, nie wchodząc w to, czemu sędzia przywiązywał tyle wagi do rzeczy tyczących się pośrednio sprawy Lucjana Gobert.
Zestarzały w zawodzie, obranym z powołania, Challet znał gruntownie obyczaje i zwyczaje paryskie, tu się bowiem urodził, żył i spodziewał się umrzeć.
Wiedział, iż większa część handlujących otwarte ma sklepy tylko do południa; potem zamykały się żaluzje, i każdy stawał się panem swego czasu i swojej osoby.
Pożegnawszy sędziego, Challet przyodziany w kostiumie zamożnego mieszczanina, zasiadł w kawiarni przy ulicy Anbry, vis-a-vis hotelu, gdzie Joanna wynajęła dwa pokoje. Przez szyby przejrzyste kawiarni, wybornie widział sklep Jerzego Troublet i wejście do domu Julii Tordier.
Wewnątrz sklepu Troubleta, widać było Julka krzątającego się z pośpiechem chłopca, przejętego myślą o zbliżającej się godzinie swobody.
Challet zażądał mazagranu i dziennika, i pozornie czytając, nie spuszczał z oka magazynu i okien Garbuski, wciąż przysłoniętych żaluzjami.
— Tam na górze jeszcze nie wstali — myślał.
Mylił się jednak.
Julia Tordier była na nogach od siódmej z rana.