Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/531

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

a panienka zamknęła oczy umierającej pani Gobert.
— A więc ona ją znała?
— Bez żadnej wątpliwości, a także jej syna, i wiedziała o wszystkim, gdyż, kiedy Lucjan upadł zemdlony, rzuciła się ku niemu i, uklęknąwszy wraz ze mną, usiłowała o cucić. A kiedy Garbuska przechodziła mimo nas, udając się do zakrystii, zwróciła się ku niej, i głosem, którego nie zapomnę nigdy, zawołała: „A! jeżeli i tego jeszcze zabiłaś, biada ci, biada!“ A spojrzenie ładnej dziewczyny wyrażało nienawiść nieubłaganą...
Sędzia wciąż robił notatki.
— Co dalej, Challecie? — pytał.
— Już wszystko prawie... Ponieważ pani de Roncerny dała mi się poznać, zgodziłem się na zabranie Lucjana Goberta do willi Petit-Bry, gdzie, według danej mi przez pana instrukcji, miałem go zawieźć osobiście.
— Dobrze, Challecie, jestem z ciebie zadowolony.
Agent ukłonił się.
— Czy pan sędzia potrzebuje mnie jeszcze? — zapytał.
— Tak.
— Czekam rozkazu...
— Koniecznie chcę wiedzieć, czy miały zasadę słowa chłopca sklepowego, Juliana, tyczące się wdowy Tordier i jej zięcia...
— W takim razie trzeba przeprowadzić śledztwo na ulicy Anbry i w okolicy.
— O to idzie...
— Uczynię wszystko, by zadowolić pana sędziego.
— Nie wątpię... Życzę sobie także objaśnień dotyczących śmierci nieboszczyka Tordiera.
— Sprawozdanie urzędowe doktora złożone w merostwie, dołączone do aktu zejścia, musiało orzec jej przyczynę.
— Nie można polegać na tym... Doktorzy merostwa