Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/530

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sprawę... Lucjan Gobert miał się już rzucić na Prospera, z oczu jego wyczytałem, że byłby go zdusił i tym sposobem popsuł całą swoją sprawę. Położyłem mu rękę na ramieniu, i głosem prawa kazałem mu iść za sobą. Nastąpiła reakcja piorunująca. Wyszeptał: „Zapomniałem o wszystkim... jestem zgubiony!..“ I padł bez zmysłów na ziemię...
— Co za dramat!
— Przerażający! Wtedy to (jeżeli pan pozwoli użyć określenia teatralnego) weszły na scenę trzy damy...

XXV.

— Trzy damy! — powtórzył zdziwiony sędzia.
— Właściwie dwie, w towarzystwie osoby niższego stanowiska, a wszystkie trzy w ciężkiej żałobie. Dwie pierwsze: to hrabina i hrabianka de Roncerny, przybyłe na ślub Heleny Tordier.
— Rozumiem ich obecność, gdyż panna de Roncerny była na pensji razem z Heleną Tordier i zaprzyjaźniły się z sobą. Czego nie mogę sobie wytłumaczyć, to żałoby, widziałem się bowiem nie dawno z hrabią de Roncerny, który nie miał na kapeluszu krepy... Powiedz mi coś o trzeciej osobie...
— Jest to młoda panienka, mogąca mieć lat dwadzieścia, na imię jej Joanna...
— A jak wygląda?
— Twarzyczka ładna, ramiona wysoko... coś zakrawa, jak gdyby lekko garbata... lecz jej z tym do twarzy..
— Już wiem... To jest panna Bertinot, młoda pokojowa w służbie u pani de Roncerny, która niesprawiedliwie obwiniona była o kradzież biżuterii.
— Krótka rozmowa odźwiernego domu, przy ulicy Kanoniczek, z Lucjanem Gobert, dała mi do zrozumienia, że