Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/507

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lecz Lucjan, pochwyciwszy ją za ramię, zatrzymał na miejscu i mówił dalej:
— Niech wszyscy wiedzą, co to za kobieta!... Zdolna do wszelkiej zbrodni, obyta z hańbiącymi czynami!... Wydaje córkę za człowieka, wzgardzonego ogólnie!... Córkę, którą od dzieciństwa kochałem, którą ojciec jej przeznaczył mi za żonę!... Ta kobieta wszystkiemu zaprzeczyła, wszystko zdeptała!... Czemu?... Jakie wyrachowanie szatańskie powoduje nią, aby nastawała na to małżeństwo?... Córka musi być jej posłuszną, bo okrutna ta matka nie cofnie się przed zadaniem jej wszelkich męczarni!... Jeżeli uciekła na czas krótki z domu rodzicielskiego, to aby uniknąć śmierci, którą jej nieustannie grożono!... Powróciła do tego piekła! Matko wyrodna, ty i ją zabijesz, jak ojca jej zabiłaś!... Tak, pani Tordier, wdowo mojego wuja, jesteś nędznicą!...
— Prosperze, Prosperze, — wyła Julia w przystępie wściekłości — jak możesz znieść, aby ten wisielec tak mnie znieważał?
Pomimo znanego swego tchórzostwa, były komisant, zaskoczony przez teściowę, nie mógł się jej wymknąć. Postąpił parę kroków i, bełkocąc ze strachu, rzucił rękawiczkę prosto w twarz Lucjana.
Rysownik wydał głuchy ryk i, zwinąwszy się, jak jaguar do skoku, już miał się rzucić na niego. Bezwątpienia, byłby go schwycił za gardło i zdusił na miejscu, nie zdążył jednak.
Agent Challet stanął pomiędzy nimi.
— Wzywam pana, w imieniu prawa, abyś szedł za mną! — przemówił do Lucjana.
— A! — nagle oprzytomniawszy, jęknął Lucjan — zapomniałem się, jestem zgubiony!...
Zachwiał się, szukając rękami oparcia, i z głuchym jękiem runął na posadzkę.
Joanna Bertinot rzuciła się ku niemu.