Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/502

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niektóre śluby odparła hrabina — wyglądają jak obchód pogrzebowy... Obecny można tak nazwać... Prawdziwi przyjaciele ofiary powinni przydziać żałobę.
Piękny Prosper przygryzł wargi.
Garbuska sponsowiała ze złości.
Kościelny przystąpił, stukając laską i rzekł:
— Ksiądz czeka!...
— Odwagi, Heleno! — szepnęła Marta.
— Odwagi, moje dziecię! — dodała hrabina.
— Odwagi, droga panienko! — mówiła Joasia.
Zaczęła się msza ślubna.

Powróćmy do Lucjana Gobert.
Jadąc dorożką młody człowiek mówił do siebie:
— Matka moja nie żyje!... Helena stracona... jestem teraz sam na świecie!... nie potrzebuję ochraniać nikogo... i nie będę... o nie!
Wysiadł przed mieszkaniem Julii Tordier. Przed wejściem do domu spojrzał do góry.
Wbiegł na schody, zadzwonił do drzwi Julii Tordier i czekał.
Zadzwonił drugi raz... na próżno, nikogo nie było.
— Nie ma nikogo — rzekł głośno. — Gdzie jej szukać?... Czyż już tu nie mieszka? Może wyjechała na wieś, do Saint-Maure z Heleną? Niepodobna, czy by zostawiła papugę... Będę czekał na dole, jak wróci, w obecności wszystkich sąsiadów, rzucę jej w twarz wszystkie jej podłości!...
Zeszedł na ulicę i chodził tam i napowrót, przechodząc ciągle obok sklepu Jerzego Troublet.
Uczeń ze sklepu, Julek patrzył na niego ciągle.