Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/501

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Prosper uśmiechnął się cynicznie i zanucił jakąś piosenkę bulwarową.
Wsiedli nareszcie do powozów i cały orszak ruszył do kościoła Saint-Merri.
Hrabina Roncerny z córką i Joanna Bertinot dawno już tam czekały.
Joanna opowiedziała, że Helena miała zamiar życie sobie odebrać.
— Taka religijna — rzekła Marta — widać jak cierpiała, kiedy ta myśl jej przyszła. I to w chwili, gdy mój ojciec i Gaston uwalniają pana Lucjana.
— Pan Gobert będzie wolny? — spytała Joanna.
— Zapewne już teraz jest to faktem dokonanym.
— O, nieszczęśliwy człowiek, czego on się dowie — szeptała Joanna. — Matka nie żyje, a Helena innemu poślubiona... O! pani, ja się boję, coś strasznego się stanie...
Dzwony się odezwały, oznajmiając przybycie nowożeńców.
Prosper szedł naprzód, prowadząc Helenę. Julia szła za nimi z drużbą i ona to pierwsza spostrzegła panie Roncerny i Joannę.
Widok ich czarnego stroju strachem ją przejął.
Helena także zobaczyła hrabinę, jej córkę i Joannę.
Krzyknęła boleśnie i rzuciła się w objęcia panny de Roncerny.
— Marto! moja najdroższa Marto!
Prosper cofnął się, Garbuska zbita z tropu uczepiła się jego ramienia.
Helena zwróciła się do hrabiny i Joanny:
— Dziękuję... dziękuję wam z całej duszy...
Prosper zbliżył się i sądząc, że zachowa się dowcipnie rzekł:
— Zaszło małe nieporozumienie; prosiliśmy panie na ślub nie na pogrzeb!...