Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie... zresztą uczynię wszystko, by nie okazać się niegodnym pańskiego zaufania.
Nieznajomy sięgnął ręką do kieszeni i wyjął teczkę, w któtej okazał fotografję formatu gabinetowego.
— Oto jest portret osoby, której pragnąłbym mieć posąg.
— Odbitka doskonała — rzekł Gaston — i zdaje się, powinna być podobną.
— Najzupełniej... jak żywa! Otóż, ona dla pana wskazówką dostateczną?
— Lepszą, niż przypuszczałem.
— Zresztą, jeżeli to panu nie wystarczy, mogę przysłać portret olejny wielkości naturalnej.
— Być może że się przyda.
— Czy mam go przysłać do pana?
— Pragnąłbym najprzód zobaczyć go.
— Bardzo łatwo, zechce pan tylko przybyć do mnie. Oto moja karta.
I nieznajomy wręczył swój bilet wizytowy, na którym artysta wyczytał napis: René de Lorbac. Profesor medycyny uniwersytetu paryskiego. Ulica Linné nr. 15-ty.
Gaston, przeczytawszy adres, rzekł:
— Będę miał zaszczyt złożyć moje uszanowanie.
— Będzie mi bardzo przyjemnie... Więc pan przyjmuje pracę, o którą pana proszę?
— Tak, przyjmuję.
— Kiedyż pan rozpocznie?