Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/461

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cy — mówiła Teresa ledwie dosłyszalnym głosem. — Historja, opowiedziana przez panią Kouravieff, jest moją własną. Ten obłąkany, który nie przypomina sobie ani jednego nazwiska... O matko moja, o matko!
Lecz na cóż powtarzać scenę smutną, która na osobach udział w niej biorących, jednakowo wstrząsające zrobiła wrażenie. Rezultatem jej było przyjście do przekonania, iż chmury wiszą nad głowami matki i córki, i że lada chwila wypadnie z nich piorun w postaci hrabiny, która bezwątpienia nie bez interesu zajęła się nieszczęśliwym Gastonem i dobrze naprzód obrachowała efekt, zanim się zdecydowała na opowiedzenie iście tragicznych jego dziejów.
Piorun ten wisiał nad niemi przez dni kilka, trzymając umysły i serca obu w strasznym niepokoju.
Hrabina musiała przedewszystkiem wyciągnąć zeznania od Weroniki, dotyczące pochodzenia Róży Madoux. Jednemu z ludzi rodzaju Joachima Touret, udało się wydostać od prostodusznej wieśniaczki nietylko to zeznanie, ale nadto akt, w którym proboszcz Dubrenil opisał zdarzenie z nocy z 16-go na 17-ty listopada.
Mając w ręku to wszystko, postanowiła do walki wstąpić otwarcie.
Pojechała do pałacyku przy ulicy Linne, i kazała się zaanonsować pani Daumont.
Matka i córka, znajdowały się właśnie razem,