Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/460

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Powóz się zatrzymał. Anatol wysiadł, a pani Kouravieff zostawszy sama, myślała.
— O ile mi się zdaje, dzień dzisiejszy nie przyniósł mi straty.
Powróćmy jednak do pałacyku przy ulicy Linne.
Pani de Lorbac, która musiała przyjmować gości, prowadzić z nimi rozmowę, uśmiechać się do nich, cierpiała niewypowiedzianie.
Tak zeszło do godziny drugiej po północy, za nadejściem której salony się opróżniiły nareszcie.
Eugenja Daumont oczekiwała na córkę nie bez drżenia. Teraz nie mogła już kryć światła pod korcem. Szaleniec, porwany z domu zdrowia doktora Sardat, był to Gaston Dauberive, zamknięty przed laty dwudziestu z jej rozkazu, był to człowiek, którego Teresa kochała, za którym poszła, ojciec Pauliny nakoniec. I to właśnie doktór de Lorbac usiłował przywrócić mu rozum i pamięć... Ale z jakiego powodu zajmuje się z nim hrabina? Ta zagadka zastanawiała ją i nie mogła na nią znaleść ani słowa odpowiedzi.
W chwili, gdy sądziła, że przeszłość umarła już na zawsze, gdy otrzymała od Weroniki Jaltier obietnicę, że zachowa milczenie, nagle ta przeszłość zmartwychwstaje...
Zobaczywszy wchodzącą córkę, pani Daumont opuściła fotel i postąpiła krok naprzód.
— Rozumiesz pewno dobrze, moja matko, dlaczego chciałam rozmówić się z tobą jeszcze tej no-