Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

drżałem na jej widok, i miłość owładnęła mną od pierwszej chwili. Może to przyjdzie z czasem, ale jak na teraz, kocham ją bardzo, dla tego też robię jej biust, ażeby ją zawsze mieć przed oczami.
— Lepiej by było oglądać ją żywą.
— Ach, gdyby można! — zawołał namiętnie artysta.
— Widzę żeś w niej zakochany, ale czy nigdy nie starałeś się dowiedzieć, kto jest ta młoda kobieta czy dziewczyna?
— Nigdy.
— Ależ to największa niedorzeczność.
— Cóż więc mam uczynić?
— To co się czyni w podobnych razach. Dom, w którym się znajduje twoja ukochana, posiada odźwiernego, ci bywają często bardzo gadatliwi, tem bardziej jeżeli zobaczą piękną pięcio lub dwudziestofrankówkę, wtedy możesz się o wszystkiem dowiedzieć.
— Nie mam odwagi tego uczynić.
— Nie miałem cię za tak nieśmiałego — zawołał śmiejąc się Paweł.
— Nie byłem nim nigdy, ale obcując najczęściej z kobietami wątpliwego prowadzenia, gdy spotykam inne, czuję się nieśmiałym, jakby nieswoim i nie mogę się na nic odwarzyć.
— Czegóż się więc obawiasz?
— Że tamten odźwierny może właśnie stanowić wyjątek i odmówić mi wyjaśnienia, a co gorsze, może jeszcze przestrzedz rodziców, którzy ją zaczną