sprawę... Tęga kobieta... ale strasznie niebezpieczna. Lepiej być jej sprzymierzeńcem, aniżeli nieprzyjecielem... Wolę z nią trzymać“...
Nazajutrz Touret, zdawszy raport o bezpieczeństwie w okolicy rezydencji cesarskiej, dowiedział się, iż dnia następnego dwór miał opuścić Compiègne i że ówczesny dyrektor policji pałacowej, Hyrvoix, polecił większą część ajentów wyprawić do Paryża. Zawiadomiony o tem Touret, wydał swym podwładnym odpowiednie rozkazy, mając zaś do wieczora czas wolny, postanowił z niego korzystać i zasięgnąć wiadomości o Gastonie Dauberive. Przedewszystkiem należało udać się do Montgrésin, co też uczynił natychmiast i przybił tam około godziny pierwszej po południu.
Zaszedł do oberży, lecz został tylko Anusię, gdyż matka Pascal nie wróciła jeszcze z Chantilly, dokąd udała się dla zakupienia prowizji. Siadł przy stole i kazał podać sobie butelkę wina. W myśli szukał sposobu zawiązania rozmowy ze służącą, gdy drzwi otworzyły się i Gaston Dauberive wszedł do oberży.
— Zdaje mi się, że go znam — myślał ajent, wpatrując się ukradkiem w przybyłego.
Gaston, nie zwróciwszy uwagi na samotnego gościa, podszedł do Anusi i rzekł;
— Idę z panią na folwark odwiedzić małą i przynoszę ci klucz od mieszkania. Nie śpiesz się zbyt z obiadem, bo powrócimy może trochę później.
— Dobrze, proszę pana. Jak tylko gospodyni
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/324
Wygląd
Ta strona została skorygowana.