Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

grésin, nie mieli żadnych wiadomości o Daumontach, wiedzieli tylko, iż mieszkają przy ulicy Verneuil.
Dla czegóżby on nie mógł zobaczyć się z niemi teraz, jak dawniej postanowił i nie miał im odpowiedzieć:
— Córka wasza, którą opłakiwaliście jako umarłą, żyje... Jedynem jej pragnieniem jest wrócić do was i kochać was... Oddajcie mi ją za żonę... Nazwisko moje jest szanowane i znane... jestem prawie bogatym przez pracę, a majątek mój wzrasta na równi ze sławą... Dajcie mi ją... przyprowadzę ją wam, a wraz z nią prześliczne dziecię, waszą wnuczkę.
Dla czegóż jednak tak nie postąpił?
Bo nie dowierzał, obawiał się...
Jak odpowiedzieliby na jego postępek, ten ojciec egoista i ta matka chciwa, zawiedzeni przez niego?
Kto wie, czy opierając się na swem prawie rodzicielskiem, nie odebraliby mu Teresy, zamiast zgodzić się na uprawnienie ich miłości?
Kto wie, czy zaślepieni gniewem i niewzruszeni w swej zemście, nie zaskarżyliby go przed sądem i nie domagali się ukarania za zbrodnię uwiedzenia małoletniej?...
Gaston nie miał odwagi narazić się na takie niebezpieczeństwo.
Upłynęło znowu kilka miesięcy.
Robert i Eugenja nie wątpili już o śmierci córki. Wspominali już o niej tylko z przekleństwem i często