Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdy weszła do mieszkania — gotowa jesteś do podróży?
— Gotowam, proszę pani.
— Dziś wieczorem zapłacę ci należność, a ponieważ byłam z ciebie zadowoloną, więc dam ci leszcze prezent...
Nadszedł Robert. Eugenja, pragnąc dowiedzieć się, co zrobił i opowiedzieć ostatnie wypadki, wezwała go do swego pokoju.
— Przedewszystkiem wyszlij gdzieś służącę — rzekł pośpiesznie — lada chwila przyjdzie tu pewna osoba...
Pierwszy raz chyba w życiu pani Eugenia usłuchała męża, nie rzekłszy słowa. Wyszła i poleciła Julji jakiś komis, który miał ją zatrzymać czas dłuższy.
Zaledwie ta ostatnia wyszła, gdy rozległ się dzwonek u drzwi.
Pani Eugenja poszła otworzyć.
Mioduś z kapeluszem w ręku i uśmiechem na ustach zapytał na progu.
— Zapewne pani Daumont?
— Tak, panie...
— Potrzebuję widzieć się z panem Daumont... czy zastałem?
Robert usłyszawszy głos gościa, podszedł i rzekł:
— Proszę, panie Touret...
Ajent wszedł, ukłonił się po raz drugi gospodyni domu, i wprowadzony został do salonu.