Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wielką willę w Neuilly-sur-Seline i pałac w Mareuil-sur-Ay z należącemi do nich gruntami.
— Znowu, miljon... Mamy więc sześć... Jesteś, baronie, hojnym...
— Gdybym nie był nim, posiadając taki majątek, nazwałbym się ostatnim sknerą. Nadto, rodzicom mojej narzeczonej mam zamiar zapewnić używalność mej willi w Auteuil, i dożywotnią rentę w sumie ośmdziesiąt tysięcy franków rocznie.
— Czy w tym względzie porozumiałeś się już baron z niemi?
— Nie, a to dla tego, żem jeszcze się nie oświadczył...
Notarjusz zdziwił się po raz drugi.
— W takim razie — zawołał — niema nic jeszcze pewnego. Mogli już zobowiązać się komu innemu, a wtedy cały projekt upadnie.
— Niema obawy... Uprzedziłem ich przez wspólnego naszego przyjaciela, wiem że przeszkód niema i będę przyjęty chętnie.
— No, a panna?
Panna zastosuje się do woli rodziców. Ma ona charakter bardzo łagodny, a przytem zbyt dobre wychowanej, by chciała stawiać opór ich woli.
— Nazwisko rodziców?
— Ojciec Robert Daumont jest pomocnikiem szefa wydziału w ministerjum spraw wewnętrznych a imię córki Teresa...
W tej chwili wszedł lokaj z oświadczeniem o przybyciu gości.