Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sporego majątku, powiększał go codziennie dzięki swej klijenteli, składającej się z młodych ludzi bogatych, chwilowo potrzebujących pieniędzy i pożyczających u niego na dość wielki procent.
Kawaler z zasady, był czułym na wdzięki pięknych kobiet i niczego im nie umiał odmówić.
Poznawszy przed kilku laty panią Daumont przy wypłacie jakiegoś wekslu, pomimo przyzwyczajenia i skłonności do miłostek tylko przelotnych, zakochał się w niej naprawdę. Eugenja umiała dobrze korzystać z tej namiętności, i choć czas osłabił te węzły, Józef Terrier pozostał jednak jej szczerym przyjacielem i zawsze był dla niej słabym.
— Więcej pamiętam, niż sądzisz — odrzekła pani Daumont, uśmiechając się. — Mówmy o tych dwu tysiącach franków, które, jak powiedziałam, są mi koniecznie potrzebne.
— Ależ, moja droga, ty zawsze koniecznie potrzebujesz dwóch tysięcy franków.
— Dzisiaj na cel bardzo ważny.
— Czy mogę wiedzieć na jaki?
— Chodzi o wydanie za mąż mojej córki.
— Czy masz już na widoku męża?
— Na nieszczęście, jeszcze nie...
— A więc?...
— Ale Teresa jest piękną... nawet bardzo piękną. Wprowadzając ją w świat, mam nadzieję znaleźć człowieka poważnego i bogatego, który się w niej akocha i zaślubi dla jej pięknych oczu, nie potrze-