Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/173

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    — Tak, to prawda, Wasza Królewska Mość mnie kocha... I ja też kocham... Mogłabym oddać się bez wstydu... Ale nie, to niemożliwe...
    — Niemożliwe? zapytał, drżąc w obliczu spełnienia marzeń.
    — To za wysokie progi dla Sefory Levis, Wasza Królewska Mości...
    A on z czarującą prostotą:
    — Podniosę panią ku sobie... Uczynię cię hrabiną, księżną. Jest to jeden z przywilejów, jakie mi przysługują, i znajdziemy z pewnością w Paryżu miłosne gniazdko, gdzie będziemy mogli żyć sami, nieskrępowani...
    — O, to byłoby zbyt piękne!
    Poddawała się wrażeniu, wzniósłszy w górę oczy dziecięco naiwne i wilgotne. Potem żywo:
    — Ale nie... król pozostaje królem... Któregoś dnia, w pełni szczęścia, zostanę sama...
    — Nigdy!...
    — A jeśli wezwą Wasz Królewską Mość...
    — Dokąd?... Do Ilirji?... Już skończone wszystko, na zawsze... W roku ubiegłym przepuściłem okazję, jaka się już nie powtórzy.
    — Doprawdy? rzekła z radością zgoła nieudaną... O, gdybym była pewna...
    Miał na ustach słowo zdolne ją przekonać, słowo, które zrozumiała, choć go nie wypowiedział. A wieczorem J. Tom Levis, wtajemniczony we wszystko przez Seforę, oświadczył uroczyście, że „jest debrze... i należy uprzedzić ojca“...
    Leemans, oczarowany jak i córka, fantazją żywą i pomysłowością Toma Levisa, finansował niektóre przedsięwzięcia agencji. Zarobiwszy raz, innym znów razem stracił; ale „wpadłszy“ — jak mówił — kilkakrotnie, zmienił całkowicie postępowa-