Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedliwić go wobec świata piękność damy, to przyjaźń i poufałość z mężem nie miały w sobie nic pocieszającego. „Mój przyjaciel Chrystjan II...“ mówił J. Tom Levis, wyprostowując się. Pewnego razu zapragnął przyjąć go w Courbevoie, aby wzbudzić w Sprichtach wściekłą zazdrość, skracającą dni żywota sławnego krawca. Król był w domu i w parku, jeździł jachtem, pozwolił się fotografować wraz z gospodarzami, pragnącymi uwiecznić wspomnienie tej niezapomnianej radości. Wieczorem zaś podczas ogni sztucznych na cześć Jego Królewskiej Mości Sefora, oblana białem światłem bengalskiem, wsparta na ramieniu Chrystjana, mówiła doń w alei jaworowej:
— Och, jakżebym ja kochała Waszą Królewską Mość, gdyby nie był królem...
Było to pierwsze wyznanie, i bardzo zręczne. Wszystkie kochanki jakie miał, uwielbiały w nim monarchę, wielki tytuł, świetność przodków, Ta kochała go dla niego samego. „Gdyby nie był królem...“
Innym razem rzekła jeszcze wyraźniej, gdy ujrzał ją zapłakaną i bladą:
— Obawiam się, że wkrótce przestaniemy się widywać.
— Dlaczego?
— Mąż powiedział mi przed chwilą, że interesy idą we Francji tak nędznie, że trzeba będzie przenieść się gdzieindziej...
— Zabiera panią z sobą?
— O, ja jestem tylko zawadą dla jego ambicyj... Powiedział: „Jeżeli chcesz, jedź...“ Ale ja muszę mu towarzyszyć... Co się tu stanie ze mną samą jedną?
— Brzydka, czyż mnie tu niema?
Popatrzyła nań badawczo, prosto w oczy.