Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

upodobaniem wybiera wyrażenia ostre, tnące jak brzytwą. Od jakiegoś czasu utrzymuje, iż z trudnością myśli i narzeka, że wiolonczela pana Jana przestała na niego działać, już mu widocznie nie łaskocze nerwów tak lubieżnie jak niegdyś. A może w tem wina pana Jana, który sam ledwie dyszy; gdy mówi, głos ma tak przyciszony i dziwacznie wyczerpany, iż zdawaćby się mogło, że siedzi gdzieś daleko, przypuśćmy w piwnicy, może więc ukochana przez niego wiolonczela zaraziła się tą samą chorobą...
Wczoraj po południu wszyscy trzej siedzieliśmy na tarasie, wychodzącym na Sekwanę. Generał, zwróciwszy się do mnie rzekł swoim skrzypiącym głosem: „Zrób mi papierosa“. Zabrawszy się do spełnienia rozkazu, spojrzałem na zwiędłe ręce mojego rodzica. Leżały, jak suche liście na jego kolanach. Zauważył, że na nie patrzę i rzekł opryskliwie:
— Cóż tak patrzysz na moje ręce?... Przecież nie są takie białe, jak ręce pani F...
Wymówiwszy jej nazwisko, wpadł w gniew, zaczął się unosić i czynić mi wyrzuty, to, że uwiodłem tę nieszczęśliwą kobietę i postąpiłem względem niej jak ostatni łajdak, to znów, że widuję się z nią jeszcze teraz, jednem słowem stary bredził, odchodząc od przytomności, z ustami wykrzywionemi zazdrością.
— Zabraniam ci widywać się z nią teraz... czy słyszysz... zabraniam!