Śmierć otaczał zawsze w oczach Greczyna, a zwłaszcza za lepszych dni jego narodowego bytu, cały majestat szacunku i powagi, jaki jéj się należy ze strony ludzi czujących i myślących. Kładąc kres ziemskiemu bytowi człowieka, kładła ona zarazem koniec wszelkiej nienawiści ze strony pozostałych i otaczała w ich oczach nimbem świętości nawet najzawziętszych nieprzyjaciół. Stąd téż zwyczaj powszechny zabraniał źle mówić o zmarłych[1], a niektórzy prawodawcy wydali nawet w tej mierze wyraźne przepisy[2]. W ogóle wywierała śmierć na umierającego wpływ uświęcający i dlatego przypisywał i Greczyn, leżącemu na łożu śmiertelném moc jasnowidzenia[3], co było zresztą szeroko rozgałęzionym przesądem ludów. Sądzimy, że się w tém wyraża tylko naturalne uczucie, iż człowiek umierający, wolny od wszelkich uprzedzeń i namiętności, jakie miotają żyjącymi, widzi rzeczy jaśniej niż zdrowi. Aby zaś umierającemu nie uczynić rozstania z tym światem zbyt bolesném, było obowiązkiem obecnych zachować zupełne milczenie, skoro złożony śmiertelną chorobą przechodził w konanie[4]. Po wydaniu przezeń ostatniego tchnienia najpierw pozostali zasuwali zmarłemu oczy, nietylko dla uniknięcia uczucia zgrozy, jakiém napełnia widok zgasłéj źrenicy, ale ponieważ patrzeć w nią uchodziło za rzecz grzeszną[5]. Następnie myto trupa, i jeżeli zmarły zeszedł z tego świata śmiercią gwałtowną, zlewano rany wonnymi olejkami i zawiązywano przepaskami[6]. Daléj wkładano mu pod język obol na przewoźne dla Charona, namazywano całe ciało wonnymi maściami, wieńczono kwiatami, jakie właśnie nastręczała pora, i podwiązawszy opadającą dolną szczękę aż do zupełnego zakrzepnięcia ciała, składano w przyzwoitéj postawie na tapczanie[7].