Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

»Ojcze Orle, posiadasz dowcip lisa, a ostrożną powolność żółwia. Chcę wygładzić wraz z tobą łańcuch przyjaźni, i zasadzić wspólnie drzewo pokoju. Ale odmieńmy obyczaje przodków, w rzeczach które przynoszą nam szkodę. Chowajmy sobie niewolników, którzy będą uprawiali nasze pola; niechaj zaś ścichną krzyki jeńców, które nazbyt wzruszają łona matek. Rzekłam.«
„Jak fale morza łamią się w czasie burzy; jak w jesieni zeschłe liście pędzą unoszone powietrznym wirem, jak trzciny Mississipi gną się i podnoszą w czas nagłej powodzi, jak wielka gromada jeleni porykuje w głębi lasu, lak poruszała się i szumiała Rada. Sachemowie, wojownicy, matrony, mówią kolejno lub wszyscy naraz. Poglądy ścierają się, zdania dzielą, rada ma się rozwiązać; ale w końcu, starodawny zwyczaj przeważa: skazują mnie na stos.
„Pewna okoliczność opóźniła moją kaźń; mianowicie zbliżało się Święto umarłych czyli Uczta dusz. Jest zwyczaj nie uśmiercać żadnego jeńca podczas dni poświęconych tej uroczystości. Powierzono mnie surowej straży; bezwątpienia Saobemowie oddalili „córkę Simaghana, nie ujrzałem jej bowiem więcej.
„Tymczasem plemiona więcej niż z trzystu mil wokoło przybywały tłumnie, aby obchodzić Święto dusz. Zbudowano długi szałas w pewnej odległości od miasta. W oznaczony