Strona:PL Chajim Nachman Bialik - Powieść o pogromie poemat 1907.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I nią na wieki nasyć serce twoje,
Uśpij swą duszę durzącą jej treścią,
A gdy cię smutek i rozpacz ogarnie,
Opuszczą siły i serce zacięży,
Ona ci srogie ukoi męczarnie,
I żal zatruje ci, jako jad węży…
I gniew wybuchnie z niej i złość zaciekła,
I oburzenia moc odzyskasz znów,
I nieodstępną drużką będzie tobie,
W ślady twe pójdzie jak zmora, cień piekła,
I z nią po ziemskim rozproszysz się globie,
I przejmie lęk i dreszcz półkule obie,
Lecz ty nie znajdziesz dla niej barw, ni słów.

Umykaj z miasta morderstwa i sromu
I skieruj kroki swe na cichy cmentarz;
Tam w samej głębi staniesz pokryjomu,
Aby cię ludzkie nie dostrzegło oko,
Mogiły zwiedzisz starca i dzieciny,
Na zawsze każdy kamień zapamiętasz,
I długie, długie spędzisz tam godziny…
Ale niemotą dotknę cię głęboką:
I zechce płakać, szlochać serce twoje,
Zapragniesz w bólu jęczyć, wyć piekielnie,
Zaryczeć, jako wół na rzeź ciągniony,
Lecz pierś ci ścisnę, łez wysuszę zdroje,
Głos w krtani stłumię, usta zamknę szczelnie,
I będziesz milczał jak trup, jak grobowiec…

Oto są oni… oto stado owiec,
Na rzeź skazane. Czem pomszczę ich skony?
Czem was, nędzarze, pocieszę, ukoję?
Wasz Bóg to także nędzarz opuszczony,
Wasz Bóg jest taki nędzarz, jak i wy…
On był nędzarzem, gdyście jeszcze żyli
I nim pozostał, gdyście już w niebycie…
O, biada, biada mi, kochani, mili,
Pocóż wam takie darowałem życie,
Bez chwili szczęścia, bez nadziei skry?!