Strona:PL Chajim Nachman Bialik - Powieść o pogromie poemat 1907.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I wszystko znowu będzie tak, jak było…
Lecz pójdziesz jeszcze dalej, aby zblizka
Obejrzeć świńskie chlewy i psie budy,
Gdzie się chowali wnukowie Jehudy
Machabeusza, co go zwano lwem…
Ocalić ziemską chcąc powłokę zgniłą,
Swe biedne ciało, włazili w śmietniska,
I radzi, gdy się dostali do dołu,
Schron ten trzydziestu dzieliło pospołu.

· · · · · · · · · · · · · ·
Tak mój wybrany lud, mój syn najlepszy,

Co miał mnie sławić wśród dalekich ziem,
Począł Mą chwałę głosić między wieprzy
I Mą naukę roztaczać przed psem;
Chcąc ujść topora, kuli i obucha,
W ślad poszedł myszy, pluskwy, karalucha,
Co w szparach gnieżdżą się… I zdechł, jak pies.
Synu Adama, nie płacz, nie roń łez,
Nie zgasisz niemi swych cierpień ogromu —
Zgrzytnij zębami i zczeźnij ze sromu!
Lecz jeszcze dalej poprowadzę ciebie;
Spiesz się, byś zdążyć mógł za miasta mury;
Już półzmrok, zachód dzienne światło grzebie:
Za miastem, w sadzie znajdziesz „mordu stajnię,
W niej ujrzysz wielkie tajemne figury;
A w zmroku zda ci się, że całą zgrają
Przyszły tu zbójców widma i upiory
I pjane trunkiem, zbrodnią i rozpustą,
Na swych ofiarach we śnie spoczywają,
Zaryte w błocie, zagrzebane w łajnie.
Lecz w stajni głucho, straszno, ciemno, pusto; —
A te widziadła w tym olbrzymim stosie
To koła, wozy, hołoble i osie.
Lecz spójrz na koła… co za straszne szprychy,
Toć wyglądają, jak zwierzęce szpony,
Gotowe w gardziel wpić się każdej chwili;
Każdy z nich, mózgiem i krwią poplamiony,
Krwiożerczym posłem jest mogiły cichej.
I dreszcz cię przejdzie od tej śmierci zmory