Strona:PL Bronte - Villette.djvu/772

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyłamywanie się z obowiązku bezwzględnego hołdowania jedynej władczyni, kroczącej stale w zwycięskim pochodzie naprzód — PRAWDZIE.
Nie. Wszystko to było dalekie ode mnie, jak najdalsze. Pośpieszyłam też przyjąć cały plan za rzecz faktyczną, uznać go za nieulegający wątpliwości. Wraz z nim przyjęłam za fakt i wszystko inne także. Usiłowałam skupić wszystko dokoła siebie, z rodzajem gorączkowego pośpiechu, jak chorąży, padający na polu bitwy, zbiera dokoła siebie fałdy swojego sztandaru. Błagałam Przeświadczenie, aby wbiło we mnie głęboko gwoździe niezłomnej pewności, nienawidzonej przeze mnie w momencie przyjmowania jej, mimo to przyjmowanej, aby trwale umocowało je najmocniejszymi uderzeniami, na jakie mogło zdobyć się, a kiedy żelazo wbiło się głęboko w moją duszę, podniosłam się, odrodzona, jak mi się wydało.
W ekstatycznym upojeniu zawołałam; — „Jesteś dobrą panią, o, Prawdo, dla wiernych sług twoich!“ Kiedy tłoczyło mnie Kłamstwo, jakże cierpiałam okrutnie! Mimo że Fałsz był słodki, złudnie kołyszący wyobraźnię i rozgrzewający serce, dręczył mnie nieustannie. Przeświadczenie o zyskanym przywiązaniu nie było ani na chwilę wolne od obawy, że przy następnym obrocie koła fortuny może łatwo być utracone. Prawda usunęła bezpowrotnie Fałsz, nie ugruntowane na niczym próżne Wmawianie sobie i nieuzasadnioną Nadzieję — i, oto, stoję wolna!
Nie pozostało mi już nic innego, jeno powrócić z tym moim uczuciem wyzwolenia do mojego pokoju, zabrać je z sobą do mojego łóżka i przekonać się jak sobie z nim pora dzę. Gra nie była jednak jeszcze całkowicie rozegrana. Powinna byłam zaczekać jeszcze i dłużej przyglądać się tej scenie miłosnej pod drzewami, tej sielance leśnej. Gdyby nawet w przejawach tych nie było cienia prawdziwej miłości, była jednak wyobraźnia moja wówczas tak szczodra i taka twórcza, że mogłaby sama wymodelować najbardziej znamienne jej rysy i nadać im największą siłę życia, najżywsze zabarwienie uczucia. Nie chciałam jednak patrzeć; zdobyłam się na uczynienie nieodwołalnego po-

384