Strona:PL Bronte - Villette.djvu/771

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednak, aż nadto dobrze widziałam kto jest jego faworytką. Widziałam u czyich stóp leżał na murawie, kogo osłaniał pieczołowicie przed nocnym chłodem, kim opiekował się czule i kogo strzegł czujnie jak oka w głowie.
Żartobliwe wzmianki i docinki sypały się w dalszym ciągu jak z rogu obfitości. Łatwo było mi zrozumieć z nich, że wszyscy obecni uspokajali Monsieur Paula zapewnianiem go, iż przez cały czas jego nieobecności będą przez wdzięczność, świadomi ile mu są winni, strzegli dla niego skarbu, jaki pozostawi w Europie. Niech tylko przywiezie im z Indii Zachodnich wielką fortunę, a dadzą mu w zamian młodą oblubienicę, która wniesie mu sute wiano. Puścili znać całkowicie w niepamięć uczyniony przez niego ślub wierności: kwitnąca, czarująca Teraźniejszość kazała zapomnieć o upiornej Przeszłości, odnosząc łatwą nad nią przewagę. Jego zmarła mniszka została więc nareszcie pogrzebana na dobre.
Musiało być tak w istocie. Przyszło zatem objawienie. Moje przeczucia nie omyliły mnie; istnieje rodzaj przeczuć, które nigdy nie mylą; to ja sama tylko źle obliczyłam się na razie, nie dostrzegłszy właściwego znaczenia wyroczni, sądząc że ma ona na względzie wizję, majaki fantazji jedynie; gdy, wręcz przeciwnie, orzeczenie jej dotyczyło tętniącej życiem rzeczywistości.
Powinna byłam zatrzymać dłużej uwagę moją na tym, co widziałam; rozpatrzeć dokładnie stan rzeczy, zanim wyciągnęłam wnioski. Znaleźliby się może tacy, którzy uważaliby podstawy wnioskowania mojego za nazbyt kruche dowody — za niewystarczające; sceptycy zbadaliby nieufnie wszystkie dane, zanim zdobyliby się w ostatecznym wyniku na przypuszczenie możliwości projektów połączenia węzłem małżeńskim biednego i wyzbytego cienia samolubstwa mężczyzny czterdziestoletniego z jego bogatą osiemnastoletnią wychowanką i córką chrzestną; dalekie było jednak ode mnie podobne usiłowanie złagodzenia zabójczego ciosu, dalekie podobnie tchórzliwe uciekanie od rzeczywistości, podobna niechęć spojrzenia faktom, chociażby najokrutniejszym, prosto w oczy, dalekie

383