Strona:PL Bronte - Villette.djvu/773

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanowienia, nie mogłam wszelako gwałcić mojej natury. A zresztą, coś tak straszliwie szarpało mnie pod moim szalem, coś tak świdrująco wwiercało mi się w bok — sęp o tak ostrych szponach i tak okrutnym dziobie — że musiałam być sama, aby dać sobie z tym radę. Zdaje mi się, że nigdy do tej chwili nie odczuwałam zazdrości. Nie było to podobne do mojego reagowania na widok uczuciowego stosunku doktora Johna i Pauliny, na którego objawy zamknęłam oczy i uszy, a chociaż nie chciałam o nich myśleć, musiało jednak moje poczucie harmonii przyznać im ich czar niewątpliwy. Nie dla mnie była miłość zrodzona z piękna, oparta na urodzie; nie miałam z nią nic wspólnego: nie mogłam pokusić się o nią. Inna wszelako miłość, nieufnie torująca sobie drogę poprzez długą znajomość, wypróbowana w ogniu cierpienia, nacechowana stałością, umocniona domieszką trwałego, czystego przywiązania, poddana przez rozum intelektualnemu tyglowi probierczemu, ukształtowana własną zasługą i doprowadzona do stanu doskonałego — tak Miłość, nie znająca namiętnych, ale nazbyt szybko wybuchających zapałów i równie szybkiego i namiętnego ich wygasania, pochłonęła najgłębsze moje zainteresowanie, oddane całkowicie w jej władzę. Cokolwiek też przyczyniało się bądź do jej podtrzymania i rozwoju, bądź też do jej zaniku, nie mogło być traktowane przeze mnie bez głębokiego przejęcia się.
Zawróciłam i odeszłam od „wesołego towarzystwa“ pod drzewami. Było już dawno po północy; koncert był skończony tłumy zaczęły rozchodzić się. Poszłam i ja także za tą odpływającą falą. Opuściwszy jaśniejący wciąż jeszcze mnóstwem świateł park i suto oświetlone ulice Haute-Ville (latarnie paliły się przez całą noc; miała to być, jak się zdaje, „une nuit blanche“ — biała noc w Villette) skierowałam się ku mrocznej dolnej części miasta.
Niesłusznie właściwie nazywam ją mroczną, bowiem piękno poświaty księżycowej, które poszło w zapomnienie w parku, dało tutaj ponownie znać o sobie, ujawniając się nieco mgliście. Księżyc płynął wysoko na niebie,

385