Strona:PL Bronte - Villette.djvu/734

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ogród. Miałam wrażenie, że rozejrzał się dokoła; gdybym mogła ściągnąć na siebie jego wzrok, zdobyłabym się, sądzę, na odwagę wystąpienia i może nawet odbicia jeńca, którego tak wyłącznie zawładnęła Madame; w pokoju klasowym zapanował już jednak chaotyczny zamęt, półkole rozpadło się na pojedyńcze grupki, a moja postać utonęła pośród trzydziestu innych, bardziej rzucających się w oczy. Madame dokonała, jak zwykle, tego, czego chciała dokonać. Tak, udało jej się uprowadzić go, zanim zdołał mnie dostrzec. Pewien był oczywiście, że nie ma mnie wcale pośród obecnych. Wybiła piąta: rozbrzmiał dzwonek, oznajmiający ukończenie dnia szkolnego, półpensjonarki odłączyły się od stałych uczennic, pokój opróżnił się.
W pamięci mojej pozostało wrażenie głębokiego mroku kilkunastu minut, jakie przeżyłam, pozostawszy zupełnie sama — oddana na łup niewypowiedzianego zgnębienia i oderwania od otaczającej mnie rzeczywistości w ciągu kilku minut z powodu utraty, która wydała mi się niemożliwa do przeżycia. Co należało przedsięwziąć? O, co pozostało mi do zrobienia? Co począć teraz, kiedy jedyna nadzieja mojego istnienia wydarta została doszczętnie z mojego śmiertelnie zranionego serca?
Nie wiem na co ważyłabym się w bezbrzeżnej mojej rozpaczy, gdyby w tym właśnie momencie najmłodsza dziewczyneczka w naszej szkole nie nadbiegła, wpadając z całą naiwnością i prostotą dziecięcą w sam ośrodek szalejącego w duszy mojej z siłą żywiołową, mimo że bezsłownego konfliktu.
— Mademoiselle — wyseplenił cienki głosik — mam to oddać pani. Monsieur Paul nakazał mi, żebym poszukała panią w całym domu, od grenier — strychu — do cave — piwnicy — a jak panią znajdę, żebym pani to oddała.
Z tymi słowami wręczyła mi dziewczynka kartkę: ni to mała biała gołębica sfrunęła na moje kolana wyrwana z notatnika gałązka oliwna. Nie było na kartce ani adresu, ani nazwiska, jedynie tylko następujące słowa:

346