Strona:PL Bronte - Villette.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie dostał się na „allée défendue“, skąd wyszłam mu naprzeciw, niby zjawa upiorna.
— To, czego pan szuka, zostało znalezione, panie doktorze Johnie!
Nie zapytał kto znalazł zgubę: bystre jego oko dostrzegło, że trzymam szkatułkę w ręku.
— Niech pani jej nie zdradzi — szepnął, spojrzawszy na mnie tak, jak gdybym była naprawdę smokiem.
— Gdyby nawet w naturze mojej tkwiły skłonności do zdrady, nie mogłabym zdradzić ani tego, kogo nie znam, ani tego, o czym nie wiem — brzmiała moja odpowiedź. — Niech pan przeczyta kartkę, a przekona się pan jak mało wyjawia ona.
Powiedziałam to, nie mogąc jednak uwierzyć, aby dr. John mógł być tym, który ją napisał. Nie podobna, aby miał to być jego styl, a zresztą w głupocie mojej wyobrażałam sobie, że niemożliwym z jego strony zuchwalstwem byłoby użycie w związku z moją osobą tak uwłaczających epitetów. Mogłam też czuć się dostatecznie pomszczona wyraźną konfuzją, jaką zdradziła jego twarz. Przy czytaniu notatki spłonął gorącym rumieńcem wstydu czy oburzenia.
— Tego już doprawdy za wiele!... To okrucieństwo! Znieważające, haniebne okrucieństwo! — zawołał. I ja również zmuszona byłam uznać to za haniebne okrucieństwo, aż nadto wymownie stwierdzone jego własnym przejęciem się. Bez względu jednak na to, czy on sam ponosił winę, czy nie, ktoś musiał być przecież winowajcą.
— Jak pani zamierza postąpić? — zapytał. — Czy powie pani Madame Beck o tym co pani znalazła i wywoła tym skandal — une esclandre?
Uważałam, że powinnam powiedzieć i oznajmiłam mu to szczerze, dodając jednak, że nie przypuszczam, aby zawiadomienie Madame miało doprowadzić do skandalu. — Madame — rzekłam — jest zbyt przezorna, aby rozgłaszać sprawę tego rodzaju, wydarzoną w jej zakładzie wychowawczym.
Stał, opuściwszy nisko głowię i rozmyślał. Był zbyt dum-

178