Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jemnością. Ach, bylibyśmy zbyt szczęśliwi, gdybyśmy mogli kojarzyć je bezustannie.
Celja. A jednak najmniej tego szukacie, naogół przynajmniej. Owo tak słodkie skojarzenie rozkoszy i chwały zdaje się, naprzykład, pana de Norsan pociągać bardzo mało.
Książę. Bywa i tak: ale znam wśród jego zdobyczy takie, które, z pewnością, jednoczyły wszystko, co może pochlebiać dumie mężczyzny; pani jest tego dowodem.
Celja. Być może; ale widział go pan także uganiającego się za lichotami, które nie warte były względów najmniej wybrednego z jego lokai.
Książę. To było pani zdanie.
Celja. Tak moje, jak i ogółu, który niemniej odemnie zdumiony był i zgorszony w wielu wypadkach wyborem tego pana.
Książę. Często, na wojnie, dziwimy się, widząc wielkiego wodza, jak bawi się zdobywaniem lichej forteczki. Płynie to stąd, iż nie znamy jego planów, a tem samem wagi, którą przywiązuje do tak mało godnych na pozór zdobyczy. Tak samo z panem de Norsan: widzi pani jeno czyny, ale nie przenika pani pobudek. Wydaje pani sąd lekkomyślnie. Ale, skoro już o nim mowa, racz mi pani powiedzieć, w jaki sposób, z tego nadmiaru oburzenia, niewątpliwie bardzo zasłużonego, w którem panią pozostawił, zdołał cię przywieść do łaskawszych uczuć? To byłby może nie najmniej ciekawy szczegół całej historji.
Celja. Kochałam go; zresztą, znasz go pan. Zrazu, formalne oblężenie listami; nie mogłam wziąć do ręki żadnego przedmiotu, aby nie zawierał lub nie ukrywał listu; podrzucał mi je nawet przez kominek! Cała służba (nie wyjmując starego szwajcara, którego mi dano jako najbardziej nieprzekupnego człowieka) była w jego ręku. Przekonana z postępków pana de Norsan, iż, gdziebądźbym się ruszyła, nie omieszkałby mnie ścigać nie-