Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyzwoicie trop w trop, wolałam, pod pozorem niedomagania, zamknąć się w domu. Ale, i w tem schronieniu nie byłam bezpieczna ani od osoby, ani od listów. Mimo upartego milczenia, którem je odpłacałam i które powinnoby mu odebrać wszelki cień nadziei, pewnej nocy (dopiero co się położyłam), Norsan wyrósł niespodzianie jak z pod ziemi, w przebraniu; a co się panu wyda osobliwsze po tem co zaszło między nami, poznałam go dopiero po nowym akcie gwałtu i to o wiele zuchwalszym niż pierwszy.
Książę. Widocznie był przekonany, że z zuchwalstwem jest tak, jak z ukłuciem skorpjona: czy bardzo się omylił?
Celja. Byłby się omylił, gdyby mnie zaskoczył w innych okolicznościach; ale byłam zupełnie sama, wydana na łup (nie mogę bowiem liczyć za pomoc sąsiedztwa służby, będącej na jego żołdzie)... sytuacja w której się znalazłam... zdumienie... przestrach...
Książę. Miłość...
Celja. Miłość? Nie; a jeżeli nawet odegrała jaką rolę w zwycięstwie pana de Norsan, to stało się to w zamęcie tylu innych uczuć i wzruszeń, że ten wzgląd najmniej postał mi w myśli...
Książę. A jednak, ona to, więcej niż pani mniema, walczyła w jego sprawie. Na honor! gdyby zważyć z zimną krwią, ile rzeczy zbroi się przeciw cnocie kobiety, bylibyśmy bardziej zdumieni tem iż wogóle może się ona bronić, niż zgorszeni szybkością, z jaką zdarza się jej ulec.
Celja. To wielka prawda! Jest to wszakże refleksja, która mężczyznom, a panu de Norsan pierwszemu, wcale nie przychodzi na myśl.
Książę. Ba! czyż on wierzy w cnotę? Ten człowiek ma na tym punkcie niemożebne wprost pojęcia!
Celja. To pewna, iż, co do mej osoby, niewiele się liczył z tym względem!