Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
70
KOSMOPOLIS.

dekoracyjnej, wychodzącym w Paryżu... Czyż patrząc na tę salę stołową, zastawioną talerzami i naczyniami ze srebra i złota, nie można sądzić, że uroczystość zaraz się rozpocznie?
— Baronie — odezwała się pani Gorska — spójrzno pan na tę tkaninę... wszak prawda, że ona pochodzi z XVIII wieku?
— Baronie — pytała pani Maitland — ta filiżanka z przykrywą jest ze starej wiedeńskiej porcelany, a może z Capodimonte?...
— Baronie — mówił Florentyn Chapron — czy ta teka z herbami jest robotą florencką czy też medyolańską?...
I binokle poruszały się na małym, ruchliwym i garbatym nosie barona, drobne oczy przymykały się, usta wydymał i odpowiadał tak trafnie, jak gdyby zbadał drobiazgowo wszystkie szczegóły katalogu — i zaraz potem następowało podziękowanie i znów inne pytania, wśród których nie słychać było tylko głosów Alby Steno i Dorsenne’a. W innych okolicznościach byłby się starał ten ostatni rozproszyć wzrastający smutek młodej dziewczyny, która nie odzywała się teraz wcale, od chwili gdy odepchnął jej zaniepokojenie przyjacielskie. W gruncie rzeczy nie przywiązywał on do tego wielkiej wagi. Te przejścia z nadzwyczajnej wesołości do nagłego smutku były tak zwykłe u hrabianki, zwłaszcza w obec niego! Jakkolwiek było to niezaprzeczoną oznaką uczucia bardzo żywego, młody człowiek jednak